środa, 30 września 2015

Dom jak z fotografii 2012

W życiu Katarzyny Dowbor ważną rolę odgrywają zdjęcia. Swój dom urządziła na wzór domu dziadków, który zna z rodzinnych opowieści i... nielicznych zachowanych fotografii.
O klimacie przytulnego salonu w dużej mierze decydują doskonale dobrane tkaniny - zasłony, poduszki i obicia mebli. Półkę za kanapą zajmuje wciąż rozrastająca się kolekcja drewnianych koników. Nad komódką wiszą portrety pradziadków z 1901r. - najcenniejsza rodzinna pamiątka. (Fot. Łukasz Zandecki / AG)

Kameralne osiedle domków jednorodzinnych w pobliżu Konstancina. To tutaj niedawno przeprowadziła się Katarzyna Dowbor. Miejsce wybrała nie tylko ze względu na cichą zieloną okolicę - jej córka Marysia ma stąd blisko do szkoły, a ona sama, jadąc do pracy na Woronicza, może omijać korki. Pani Kasia nie ulega modom i od lat pozostaje wierna jednemu stylowi. Obecny dom urządziła w takim samym klimacie jak i poprzednią siedzibę. Stałym źródłem inspiracji jest dla niej dom jej dziadków. Był pełen pięknych bibelotów, białej broni, kruchej porcelany i oczywiście butów do konnej jazdy. Niestety, nie przetrwał wojny, pozostały po nim tylko wspomnienia i fotografie. 

Na parterze gospodyni urządziła salon z jadalnią, kuchnię i niewielką toaletę dla gości. Piętro to strefa najzupełniej prywatna - tutaj znajdują się sypialnie, gabinet i łazienki. Na strychu znalazło się miejsce na przytulny prywatny kącik, gdzie pani domu odpoczywa i marzy. Aranżując wnętrza, nie korzystała z pomocy dekoratorów. O radę zwróciła się jedynie do Ewy Pietraszewskiej, specjalistki od tkanin i artystycznej oprawy okien. Zna doskonale gust pani Kasi, ponieważ pomagała jej przy urządzaniu poprzednich domów.


Gospodyni nie lubi przedmiotów drogich i modnych. Jak mówi, metki i marki na nią nie działają. Największą przyjemność sprawia jej buszowanie po targach staroci i antykwariatach. Lubi popracować nad pozornie nieciekawym przedmiotem, by nadać mu inne oblicze. Tak było z kanapami, które kupiła na wyprzedaży. Ubrane w nową tkaninę nabrały szlachetności i idealnie wpasowały się w elegancki, angielski klimat salonu. Pani Kasia wyznaje zasadę, że dom to wizytówka gospodarza. - Wnętrza dużo mówią o charakterze właściciela. Kiedy przekraczamy próg mieszkania, już na pierwszy rzut oka wiemy, z kim mamy do czynienia - przekonuje. 

Lubi, kiedy dom żyje. Dużo bardziej odpowiada jej kolekcjonerski bałagan pod kontrolą niż bezstylowe przedmioty ustawione pod sznurek "zawsze w tym samym miejscu". Sterylne, bezosobowe wnętrza nieco ją przerażają. Niemal każdy wolny kawałek ściany jej domu zajmują fotografie, w dodatku galeria ciągle się rozrasta. Pani domu często na nie patrzy. - Zdjęcia to prawdziwa magia; zatrzymany czas, który bezpowrotnie minął. Nabieram energii i siły, patrząc na przodków. Czuję wtedy, że mam korzenie - wyznaje.

Dom tonie w brązach i rudościach. Pani Kasia śmieje się, dotykając włosów, że kiedyś ta tonacja kolorystyczna była jej wielkim utrapieniem. Z czasem jednak zaakceptowała ją, a nawet pokochała. 

Właścicielka dopiero oswaja się z nowym domem. Wnętrza ciągle się zmieniają i obrastają w sentymentalne drobiazgi. Trzeba jeszcze zaprojektować ogródek i urządzić taras. Niedawno pani Kasi zamarzył się angielski zegar. Na razie bezskutecznie szuka go w najróżniejszych sklepach i na targach staroci. Kiedy go znajdzie i ustawi na kominku, salon będzie gotowy.



O klimacie przytulnego salonu w dużej mierze decydują doskonale dobrane tkaniny - zasłony, poduszki i obicia mebli. Półkę za kanapą zajmuje wciąż rozrastająca się kolekcja drewnianych koników. Nad komódką wiszą portrety pradziadków z 1901r. - najcenniejsza rodzinna pamiątka.


Lampy i kinkiety w całym domu są autentyczne, jeszcze przedwojenne. Na podłodze - dębowe deski.


Kuchnia nie zajmuje zbyt wiele miejsca, choć pani Kasia bardzo lubi gotować. Początkowo pomieszczenie miało mieć nowoczesny wystrój, ale gospodyni uznała, że za bardzo będzie odstawać od reszty mieszkania. Stanęło na zrobionych na zamówienie meblach z dębiny, do których dopasowano beżowe płytki i wzorzyste rolety.


Talerze, talerzyki, kubeczki to dowód pasji (i talentu) pani domu do zbierania pięknych przedmiotów.


Kącik jadalny z widokiem na ogród. Nad stołem lampa art déco kupiona w sklepie ze starociami w Łodzi. Z prawej strony kominek z trawertynu - to na nim ma stanąć wymarzony zegar.


Jasna klatka schodowa - znakomite miejsce na stale powiększającą się domową galerię fotografii.


Sypialnia pani Kasi jest połączona z widną łazienką. Jedną ze ścian zdobi tapeta z motywem roślinnym. Do jej kolorystyki pieczołowicie dobrano barwy dziennego nakrycia łóżka. Podłoga jest wyłożona miękką jasną wykładziną, miłą dla stóp.


Sekretarzyk stojący w sypialni przeżył już niejedną przeprowadzkę. Ramę lustra gospodyni znalazła w wiejskim sklepiku ze starociami.


Wzorzystą tapetą są pokryte również ściany gościnnej toalety.


Mała Marysia rezyduje w pokoiku urządzonym w romantycznym stylu. Narzutę na łóżko, poduchy z falbanami i zasłony uszyła Ewa Pietraszewska.


Meble do pokoju Marysi pani Kasia kupiła, jeszcze zanim dziewczynka przyszła na świat.

Źródło: CZTERY KĄTY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz