wtorek, 22 września 2015

Martyna Wojciechowska: misja mieszkanie


Choć nasza gospodyni wiele dni w roku spędza w dalekich krajach, wciąż nie ma dosyć egzotyki. Dlatego w swoim mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu wyczarowała kawałek Azji. A że - jak mówi - nie lubi nadmiaru, starannie wybrała otaczające ją przedmioty: te, które uważa za piękne, naprawdę potrzebne lub do których czuje sentyment. 
W środku salonu króluje obłożony cegłą słup konstrukcyjny, który przydaje się do podparcia telewizora. Na podłodze drewno iroko. 
- Mosiężna lampa nad stołem była kiedyś klatką na ptaki. Kupiłam ją na targu w Maroku. Komody z palisandru pilnują mosiężne lwy.


Martyna Wojciechowska. Dziennikarka i podróżniczka. Redaktor naczelna magazynów National Geographic Polska i NG Traveler. Od 1998 roku związana z telewizją TVN, dla której zrealizowała m.in. program Misja Martyna oraz popularną serię dokumentalną Kobieta na krańcu świata (5 sezonów). Pierwsza Polka na mecie rajdu Dakar (2002), druga Polka w historii, która zdobyła Koronę Ziemi. Autorka bestsellerowych książek, m.in. Przesunąć horyzont, Zapiski (pod)różne, Kobieta na krańcu świata (3 części); dla dzieci napisała Dzieciaki świata i Zwierzaki świata. Mama pięcioletniej Marysi.


Kiedy nie pracuję, to... pracuję, dlatego biurko (palisander z okuciami z mosiądzu) musiało być duże i wygodne. Napisałam przy nim trzy książki. Podczas pracy asystuje mi Budda. W drodze z Azji gliniany posąg pękł na kilka części; posklejałam go sama.


Ponadstuletnie drzwi z drewna teku, z mosiężnymi okuciami, najpierw prowadziły do hinduskiego domu, potem do warszawskiego klubu Herezja. Przekonałam właściciela, by mi je sprzedał. Pod szklanym blatem stolika kawowego znajduje się fragment starej okiennicy z Indii. Wiszący świecznik pochodzi z Nepalu - w chwili, gdy go kupowałam, rozpoczęło się najsilniejsze od 70 lat trzęsienie ziemi w tym kraju.


Gotowanie nie jest moją mocną stroną, zabudowę kuchni ograniczyłam więc do minimum. Meble są zrobione z czarnego dębu, blat z granitu.


Nad łóżkiem obitym sztuczną skórą, okrytym jedwabną kapą z Indii, zawiesiłam bawełnianą narzutę udającą baldachim. To nie tylko ozdoba - jestem przyzwyczajona do noclegów w trudnych warunkach, w namiocie albo w samym śpiworze, i nawet we własnym mieszkaniu wolę mieć sufit bliżej siebie. Na ścianie w głębi wisi mandala z Nepalu. Pod oknem dodatkowe miejsce do pracy - stolik i krzesło z palisandru. 
- Tekową okiennicę zawieszoną na ścianie za łóżkiem również wypatrzyłam podczas obiadu w klubie Herezja. Zamontowano w niej ledowe oświetlenie.


Garderoba. Przepastne szafy z czarnego dębu, ze wstawkami ze sztucznej skóry na frontach, oprócz odzieży kryją też mój sprzęt wyprawowy, a jest go sporo. Zawartość walizki obmyślam na ławce z drewna mangowca, wspartej na dwóch lwach.


Ścianę nad wanną zdobi kamień z Indii, który został ręcznie obtłuczony według moich wskazówek. Wejścia pilnują król i królowa - lalki z Tajlandii (Marysia lubi się nimi bawić).


Pokój córki, a w nim meble z bielonej sosny. Na ścianie wisi mapa świata sprowadzona z USA. Studiujemy ją z Marysią bardzo często, jej wiedza z geografii, jak na pięciolatkę, jest naprawdę imponująca!


Okładka pierwszego numeru National Geographic - 1888 rok!


Męskie majtki z kory zrobiłam na indonezyjskiej wyspie Siberut. Pomagał mi szaman z plemienia Mentawai.


Do tej ciężkiej mosiężnej głowy Buddy mam szczególny sentyment. Jest dosyć duża; żeby przywieźć ją z Kambodży, musiałam się pozbyć prawie całej zawartości walizki.

Birmański gong. Kupiłam go chwilę przed deportacją z tego kraju (mimo długich starań nie udało się nakręcić tam programu).

Skrzydlate gliniane świnki to prezent od redakcji National Geographic. Z przesłaniem, że wszystko jest możliwe - nawet świnie mogą latać!


Moje najnowsze książki, tym razem dla najmłodszych.


Prezent od menedżerki - mój sobowtór w pełnym ekwipunku, czyli lalka Laloushka wykonana na specjalne zamówienie.

Źródło: CZTERY KĄTY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz